Po całym dniu spędzonym w pracy marzysz tylko o tym, by rozsiąść się wygodnie na kanapie w domu, z kubkiem gorącej kawy/herbaty i odpocząć. Oczywiście w międzyczasie jakiś obiad zjedzony w rodzinnej atmosferze też by się pewnie przydał… A teraz wyobraź sobie sytuację…
Wracasz z pracy, zmęczona i głodna. W domu już na Ciebie czeka Twój partner, który pogania Cię byś szybko zjadła i się nie ociągała, bo jedziesz do „drugiej pracy”, bo musisz jeszcze trochę popracować…
Podoba Ci się to? Nie sądzę. A teraz pomyśl, że właśnie tak ma wiele polskich dzieci, a rodzice tego nie dostrzegają! Może jesteś jednym z tych rodziców?
Jak się okazuje nadmiar dodatkowych zajęć dla naszych dzieci wcale nie musi mieć pozytywnego wydźwięku w ich rozwoju. Nasze dzieci dużo pracują w szkole, często nawet 7 – 8 godzin dziennie, a później co? Później „drugi etat” i zajęcia dodatkowe, kółka zainteresowań, piłka, koszykówka, pływanie i kto wie co jeszcze. Ale czy na pewno plan dzienny dziecka tak wypełniony po brzegi przez cały tydzień (również w weekendy) to dobry pomysł?
Oczywiście zajęcia dodatkowe to świetny pomysł na to, aby nasze dziecko mogło rozwijać swoje umiejętności lub poszerzać wiedzę. Zajęcia dodatkowe to świetna sprawa, ale wszystko powinno być podawane z umiarem. Powiedzenie co za dużo, to niezdrowe świetnie tutaj się wpasowuje.
Z pewnością nadmiar dodatkowych zajęć może dziecko bardziej zniechęcić niż mu pomóc, zwłaszcza jeśli mówimy o dzieciach autystycznych, gdzie same zajęcia w przedszkolu to dla nich nie lada wyzwanie i dużo ciężkiej pracy.
Nasz świat ciągle pędzi do przodu, a rodzice często nie mają czasu dla swoje pociechy i często zajęcia dodatkowe mają zastąpić dzieciom „nianię” – ale czy naprawdę nasze dziecko musi „pracować na dwa etaty”?
Zajęcia dodatkowe w dzisiejszych czasach stały się bardzo popularne. Jeśli nasze dziecko przejawia do czegoś jakiś talent, świetnie niech go rozwija. Prawda jednak jest też taka, że to rodzic chce ze swojego dziecka zrobić na siłę drugiego Ronaldo, chodź ono samo jest np. uzdolnione artystycznie i wcale nie chce kopać piłki z innymi.
Najbardziej boli to, że bardzo często zajęcia dodatkowe zamiast pomagać naszemu dziecku w przedszkolu czy szkole mu w tym przeszkadzają! Dlaczego? Z prostego powodu – Twoje dziecko w ciągu dnia jest po prostu zmęczone i nieprzygotowane do zajęć, bo akurat dzień wcześniej było np. na basenie do godzin wieczornych, a następnego ranka trzeba wcześnie wstawać do przedszkola/szkoły, a do tego wytężać umysł przez cały dzień – wciąż musi być bardzo skupione na tym co się dzieje na lekcjach. I na dobrą sprawę koło się zamyka, bo następnego dnia odbywają się kolejne zajęcia, a dziecko nie ma czasu normalnie odpocząć czy chociaż się pobawić!
Dziecko które ma zbyt wiele zajęć dodatkowych nie daje rady pracować na pełnych obrotach i w końcu będzie się buntować. Dzięki takim zajęciom nasz maluch zaczyna uczestniczyć już w wyścigu szczurów i to w tak młodym wieku, a nie powinno tak być.
Jakiś czas temu słyszałam o takim przypadku, że pewien chłopczyk od najmłodszych lat miał dużo zajęć dodatkowych, tak dużo, że nad lekcjami do szkoły siedział do bardzo późnych godzin. Jak to zwykle bywa, dziecko zaczęło się buntować, a rodzice nie wiedzieli o co chodzi -przecież wcześniej ich maluch uwielbiał te zajęcia, a teraz gdy słyszy o dodatkowych zajęciach z koszykówki, wymyśla coraz to inne wymówki, aby na nie iść. Jest kompletnie zniechęcone do kosza, a co z resztą zajęć, które musi jeszcze ogarnąć? Z innej strony dziecko tak bardzo kocha swoich rodziców, ze nie chce ich zawieść. Dlatego każdego dnia walczy ze zmęczeniem i zniechęceniem tylko po to, byś Ty rodzicu był z niego dumny… Myślałeś o tym, kiedy dziecko mówiło Ci, że ono już nie chce grać na skrzypcach czy chodzić na balet?
I żeby się jasno wyrazić – absolutnie nie neguję twierdzenia, że zajęcia dodatkowe to świetny pomysł. Jest tylko ciemna strona nadmiaru zajęć dodatkowych. Widzę i obserwuję ją baaardzo często i strasznie mnie to denerwuje! Jeśli rodzic stara się, aby jego dziecko było wszechstronnie uzdolnione okazuje się, że efekt końcowy jest odwrotny. Ile razy słyszałam, że czyjeś dziecko jest świetne w grze na pianinie, a koniec końców okazuje się, że gdy zajęcia się skończą już nigdy nie zasiądzie przy żadnym instrumencie muzycznym, a o pianinie nie nawet nie wspomni, bo nawet nie cierpiał tych zajęć. I chodził na nie tylko dlatego, że rodzice „mu kazali”.
W ciągu ostatnich lat w zastraszającym tempie rośnie liczba depresji wśród dzieci i młodzież, a także samobójstw. Psychologowie jednoznacznie potwierdzają, że jest to związane z obciążaniem młodych organizmów „wyścigiem szczurów”, które dzieci zaczynają już w przedszkolu. Bo TY MUSISZ BYĆ NAJLEPSZA/NAJLEPSZY! Poprzeczka stawiana naszym dzieciom jest ZA WYSOKA, i mimo jego starań Twoje dziecko nie jest w stanie jej przeskoczyć. Przez co czuje się gorsze, beznadziejne, że do niczego się nie nadaje, a Ty go nie kochasz… Bo jak kochać kogoś, kto Ciebie tak zawodzi…?
Nie oznacza to, że od reguły nie ma wyjątków. Są dzieci, które same proszą rodziców by brać udział w różnych zajęciach – ale pamiętaj rodzicu, że to decyzja dziecka. Jeśli kocha jazdę konną, do tego basen i wspinaczkę i mając 9 lat nie wie jeszcze, które zajęcia najbardziej lubi daj mu czas. Niech spróbuje nawet 10 różnych zajęć, ale pozwól mu SAMODZIELNIE zdecydować, na które zajęcia chce chodzić. W końcu ma realizować swoje hobby czy pasję, nie Twoje.
Zawszę będę zdania, że zajęcia dodatkowe są super sprawą i świetnie, że Twoje dziecko może robić coś dodatkowo. Jednak Ty jako rodzic, nie powinieneś sprawić, że przez to wszystko Twoje dziecko będzie zmęczone i nie będzie skupiało się na tym, co ma zrobić np. w przedszkolu czy w szkole. Pamiętaj, że przedszkole czy szkoła to dla Twojego dziecka bardzo ciężka praca, dużo wyzwań i nauki. Zajęcia dodatkowe jak najbardziej TAK, ale z umiarem. Niech Twoje dziecko ma czas na zabawę i odpoczynek – czas na robienie niczego. Swoją drogą robienie niczego też może być bardzo KREATYWNE.
Zobacz w czym jest dobre i co sprawia mu największą frajdę i pozwól mu to robić. Nie róbmy z naszych dzieci geniuszów na siłę, bo z pewnością nie wyjdzie im to na dobre.